Nigdy nie rozumiałam zachwytu nad gorącą czekoladą pitną z górą bitej śmietany i masą przeróżnych dodatków w postaci syropów, polew i innych kalorycznych bajerów. Tak jak jeszcze rozumiem uwielbienie dla samej czekolady, tak dla tej pitnej, robionej w tradycyjny sposób, z dodatkiem kremówki, mleka, cukru i innych dodatków, nie do końca. Jest słodka, muląca i tłusta. Ale wiem, że ma wielu zwolenników:) Ciekawe też, ilu z Was, z wygody, braku czasu, czy też innych powodów, lubi sięgnąć także po gotowca, czyli czekoladę w proszku... Już na Facebooku pisałam dzisiaj o moim przerażeniu, kiedy przeczytałam skład przypadkowo znalezionej czekolady instant znanej firmy... Można się załamać! Z tego też powodu, postanowiłam zrobić sama czekoladę na gorąco w wersji lekkiej, zdrowej i odżywczej. I uwierzcie lub nie - wcale nie potrzeba wielu składników, aby taką czekoladę do picia przygotować samemu w domu.
Często się mówi, że czekolada pitna to wielka bomba kaloryczna. Owszem. Szczególnie gdy robiona jest z czekolady mlecznej. Mój przepis jednak opiera się na samym mleku, czekoladzie gorzkiej i kakao. Mimo iż pozbawiony jest kremówki, bitej śmietany i innych cudeniek, wychodzi z niego wyjątkowo smaczny, zimowy i rozgrzewający napój, a do bomby kalorycznej to mu bardzo daleko:) Kto zatem się skusi?:)